Należy powiedzieć otwarcie, że nasi politycy nie potrafią się sprzedawać. Współpraca z mediami według większości oznacza, że są oni albo z nimi albo przeciwko nim. Tak naprawdę politycy uznają, że dziennikarze powinni być ich rzecznikami prasowymi. Co za tym idzie oczekują, że wszystko co powiedzą zostanie odpowiednio zinterpretowane aby było dla nich korzystnie. Co gorsze część dziennikarzy uważa, że właśnie tak powinni działać. Zapomnieli, że nie są przecież specjalistami do spraw public relations ani nie zajmują się marketingiem politycznym. Ich odbiorcą nie będzie polityk czy partia, ale my, czytelnicy czy widzowie.
Marketing polityczny na polskiej scenie politycznej w zasadzie nie istnieje. Są pojedyncze osoby, które świetnie radzą sobie z mediami. Niektórzy potrafią rozmawiać zarówno z tymi z lewa jak i z prawa. Oczywiście bywają również atakowani z obu stron. Jest to o tyle łatwe, że media są niejako zmuszone przez polityków do stania po jednej ze stron barykady. Co za tym idzie gdy ktoś jest pomiędzy i stara się zachować rozsądek polityczny zamiast realizować interesy partyjne jest łatwym celem do ataku z obu stron.
Na marketing polityczny składa się obecnie wiele czynników, nie chodzi jedynie o sprzedaż danego kandydata czy danej partii. Chodzi o całość zadań. Rząd Jerzego Buzka realizował ciekawą strategię. Gdy pojawiały się jakieś problemy, premier opowiadał że powstanie specjalna komisja która zajmie się tą sprawę i zweryfikuje wszystkie możliwości. Oczywiście taka nie powstawała, a jak już powstała to raczej nikt tam nic nie robił. Do tego potrzebne by były zorganizowane działania, na które skłócony przecież parlament nie jest w stanie sobie pozwolić.
Obecnie dosyć nieudolnie nasi rodzimi stratedzy podpatrują działania ze stanów zjednoczonych. Potrafią nawet skopiować reklamy polityczne z zachodu jeden do jednego. Widać u nich braki zarówno w doświadczeniu jak i w samej wizji tego co chcą osiągnąć. Marketing polityczny opiera się w sumie na tej samej zasadzie co spora część prac wykonywanych w administracji państwowej. Byle szybko, byle tanio, byle jak. Potem dostajemy kopie czyjeś kampanii, bo akurat ktoś dostał do ręki komputer i postanowił wpisać w google frazę „kampania polityczna – film”. Wyszła reklama, ładna, pieniądze z budżetu są więc robimy.
Tylko, że mamy XXI wiek i niewiele osób ogląda telewizję. Należy pamiętać, że dla części osób pełni ona funkcję radia. Jest po prostu włączona i coś gra w tle. Nie raz widziałem jak ktoś siedział przy włączonym telewizorze i grał w gry na komórce czy laptopie. Tak wygląda dzisiejsze zachowanie.
Z kolei dostrzeżona została potrzeba zareklamowania zmian, jakie nastąpiły w sądownictwie. Dlatego na youtubie można było spotkać się z reklamą tych działań. Widać było, że nie są to reklamy skierowane do osób zorientowanych w temacie sądownictwa a raczej do tych którzy coś tam słyszeli. Jednak z reklam krytykująca sądy jakby się zastanowić w rzeczywistości krytykowała działanie prokuratury. Jednak coś już w temacie marketingu politycznego w internecie powoli zaczyna ruszać. Warto obserwować czy jest szansa na profesjonalizację w tym temacie.